sobota, 11 kwietnia 2015

Wielkanoc w Meridzie i piramidy w Chichen Itza

Narobiły się braki w postach, które należałoby uzupełnić. A więc do dzieła ;)
Zastanawiacie się gdzie spędziliśmy Wielkanoc i czy malowaliśmy jajka?
No więc spędziliśmy je w miejscowości Merida na Yukatanie. Jaja na twardo były, ale nie malowane. Tradycyjnie jednak powalczyłyśmy na jajka na oczach zdumionych gości hostelowych spożywających w tym czasie swoje płatki i tosty. To taka polska tradycja wielkanocna - tłumaczyłyśmy.
Co do samej Meridy - jest to niebrzydkie, raczej spokojne, ale też turystyczne miasto. Jest położone niedaleko jednego z najważniejszych stanowisk archeologicznych Chichen Itza, które jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO, a 7 lipca 2007 ogłoszono go jednym z siedmiu nowych cudów świata. O tym więcej na chwilę.

 
 O Meridzie - ktoś nam opowiedział (ale już nie pamiętamy kto), że jest to bardzo spokojne  i bezpieczne miasto, jako że mieszkają tu żony gangsterów narkotykowych. W związku z tym panuje nienaruszalny pokój. Jest też dużo turystów, cały Yukatan uchodzi zatem za turystyczny i bezpieczny. W Meridzie obowiązują nawet pewne zasady dotyczące kupna alkoholu. Nie można go było kupić zdaje się po 21 w dni powszednie, a w niedziele po 17.

Ostatni czas spędziłyśmy zatem eksplorując kulturalne bogactwo Majów w postaci piramid w MayapanChichen Itza.
Nazwa Chichen Itza (co oznacza Źródła Ludu Itza) wywodzi się od dwóch świętych zbiorników, przy których zostało ono założone. Zbiorniki te zwane cenote służyły od V wieku jako miejsce składania ofiar - Majowie wrzucali rytualnie łamane przedmioty.
Więcej na temat cenote pisze Ola Synowiec na 
http://mexicomagicoblog.blogspot.mx/2013/10/cenotes-czyli-wycieczka-do-pieka-majow.html

W ramach kompleksu Chichen Itza wchodzą:
- największe na terenach Mezoameryki boisko do gry w ullamalitzli (długość 150 m).
Jest to majańska odmiana gry w piłkę, gdzie odbijając piłkę udami lub przedramionami zawodnicy musieli umieścić piłkę w kamiennym kręgu. Jeśli zawodnikowi się to nie udało - tracił głowę. Dodam, że krąg był nieduży i mieścił się dość wysoko. Zadanie było niełatwe i zapewne posypało się wiele głów. Majowie mieli hiper poważne podejście do spraw sportu.
- El Castillo (Światynia Zamek) - świątynia Kukulkana (majański odpowiednik Quetzalcoatla - boga o wyglądzie pierzastego węża)
Została wzniesiona na piramidzie schodkowej złożonej z dziewięciu tarasów. Schody prowadzą na szczyt piramidy z czterech stron, każdy bieg ma 91 stopni (razem 364 stopnie), 365 stopień (czyli liczba dni roku słonecznego) stanowi wejście do świątyni. U dołu schodów rzeźbione wyobrażenia głów Upierzonego Węża strzegły wejścia do świątyni.
- Templo de los Guerreros (Świątynia Wojowników)
- grupa Tysiąca Kolumn
- Świątynia Jaguara
- El Caracol (Ślimak) - czyli obserwatorium astronomiczne

Kompleks rzeczywiście robi wrażenie. Warto było tłuc się autobusem w słońcu, stać w kolejce i wydać 220 pesos (czyli ok 55 zł) za wstęp.
Z majestatycznych piramid spoglądają na nas echa minionej cywilizacji - rzędy wojowników poubieranych w pióra, kapłani czekający na szczycie piramid na tłumy niewolników, których w darze bogom pozbawiano życia.
Jeden znajomy, któremu udało się wejść do kompleksu w nocy (oczywiście za odpowiednią gotówką), powiedział że nigdy nie zapomni tego przeżycia.
Włosy mu się jeżyły, a serce zamarło jak słyszał głosy duchów prowadzonych na śmierć jeńców. Na szczycie wyrywano im na żywca serce, krew spływała strumieniami przez rowki w schodach, a głowy i ciało zrzucano ze szczytu. Cywilizacja Majów była ponoć nie mniej okrutna od Azteków, którzy to uważali siebie za naród wybrany. Mieli bowiem za zadanie sprawić, aby Słońce nie przestało krążyć - Słońce miało być napędzane krwią niewolników. 
Przerażające to, jak ludzkość niezależnie od miejsca i kultury, zawsze miała totalitarne dążenia aby podporządkować sobie innych przy pomocy strachu i terroru.
Są głosy mówiące o tym, że Hernan Cortes zrobił dobrą rzecz uwalniając inne plemiona spod władzy krwiożerczych Azteków. Twierdzi tak na przykład Hugh Thomson - autor książki "Tequila Oil". Hiszpańscy konkwistadorzy jednak aniołkami też nie byli i nie mniej okrutnie traktowali Indian. Z jednego terroru w drugi.

My na szczęście byłyśmy tam w ciągu dnia i żadnych duchów nie słyszałyśmy. Chociaż ponoć słychać głosy ptaków jak się klaszcze naprzeciwko piramidy. Zdziwiłyśmy się widząc grupę klaszczących turystów przed Piramidą Kukulkana. Ale głupi ci Amerykanie - pomyślałam. Dopiero później znajomy wyjaśnił nam całą rzecz.
Duchów nie spotkałyśmy, za to spoglądali na nas z apetytem sprzedawcy pamiątek widząc w nas chodząc dolary. "Russian turist! i give you good price. Only 10 dolar!" - wołali. 

Wśród pamiątek, oprócz oczywiście małych piramidek, majańskich kalendarzyków i innych tego typu gadżetów, można było oczywiście znaleźć mnóstwo czaszek, postaci Catriny, oraz Predatora i 3 małpy. Myślałam że 3 małpy, z których jedna zakrywa sobie oczy, druga uszy, a trzecia buzie to symbol wywodzący się z Azji.
Sprzedawca (który jednocześnie rzeźbił małpki) powiedział nam ze to również pochodzi z kultury majańskiej i na budynku Obserwatorium możemy znaleźć wygrawerowaną małpę. Jednak przewodnik, którego o to zapytałyśmy próbując doszukać się wizerunku małpy - tylko nas wyśmiał. To nie żadna małpa tylko Bóg Deszczu! To grzech nazywać go małpą.Tak więc nie wiemy dalej skąd te małpy i predator. Zadziwiające jednak pewne wpływy azjatyckie. Niektóre płaskorzeźby na przykład boga węża Kukulkana przywodziły mi na myśl wietnamskie smoki na budynkach cesarskich dynastii Nguyenów w Hue w środkowym Wietnamie.


Chichen Itza







 



 















Mayapan























Brak komentarzy :

Prześlij komentarz