poniedziałek, 2 marca 2015

festiwal cyrkowy w Mazunte

Spędziliśmy kilka dni pełnych intensywnych przeżyć w przepięknym rajskim Mazunte. Odbywał się właśnie hipisowski festiwal cyrkowy. Zatem połaziliśmy po linie, popatrzyliśmy na wysportowane ciała hipisów i cyrkowców, którzy na ten czas intensywnie żonglowali na plaży, kręcili hulahop oraz wykonywali skomplikowane figury AcroYogi i tajski masaż. Popływaliśmy też w słonym morzu, poopalaliśmy toples, znowu poparzyliśmy stopy na gorącym piasku i popijaliśmy mleko kokosowe pod palmami. Połaziliśmy też trochę po malowniczych klifach.
Do Mazunte pozjeżdżali się na tą okazję ludzie z całego świata. Dużo przepięknych ludzi i interesujących osobowości w jednym miejscu. Wszyscy bardzo ciepli, przyjacielscy i pozytywnie nakręceni na cyrk. Może tylko komary polubiły mnie trochę za bardzo. Spotkaliśmy też kilkoro Polaków oraz Czechów, więc było dość swojsko ;) Spotkałam również kilku znajomych Hiszpanów z fiszmakrektu w Norwegii. Świat jest jednak mały. Obkupiłyśmy się też w oryginalną ręcznie robioną biżuterię, więc mamy piękne pamiątki.
Codziennie wieczorami odbywały się spektakle cyrkowe na wolnym powietrzu. W skrócie był to niezapomniany czas pełen energii, którą będziemy jeszcze długo wspominać.







 Ola Synowiec która od dawna podróżuje po Meksyku i prowadzi ciekawego bloga http://mexicomagicoblog.blogspot.mx/





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz