piątek, 16 stycznia 2015

Mexico City

Po ponad 12 godzinnej podróży dolecieliśmy do upragnionego celu - Ciudad Mexico!
Lot był długi, ale w dobrych warunkach. Lecieliśmy z Frankfurtu linią lotniczą Lufthansa.
Na lotnisku dostaliśmy wszyscy pieczątki w paszporty i poszliśmy do wyjścia. Okazało się, że tylko Natalia nie wyglądała na potencjalną szmuglerkę dragów lub czegokolwiek. Mnie (czyli Anię, bo dzisiaj ja piszę) oraz Olę, Grześka i nawet Roszka poddano dokładnej weryfikacji zawartości bagażu.
Na szczęście nic nie znaleźli. Ha! Ha! Dobrze schowaliśmy.... Oczywiście to był żart, bo nic z tych rzeczy. Swoją drogą nie rozumieliśmy dlaczego tak nas sprawdzali, ale potem wyjaśniła nam to Isia, koleżanka mieszkająca tutaj dłuższy czas. Powiedziała, że mieliśmy podejrzaną zawartość bagaży, czyli pewnie wracamy tu znowu do narkotyków, ale też i innych rzeczy jak np. mięso, które nie można sprowadzać do Meksyku. Zastanawialiśmy się, co zrobić, gdyby chciało się przewieźć sznur kiełbasy? Doszliśmy do wniosku, że jeśliby złapali, to napchalibyśmy sobie nią buzie, żeby się nie zmarnowała. Koniec końców wzięliśmy jakąś luksusową taksę-van z bardzo miłym kierowcą, który zawiózł nas pod same drzwi mieszkania Isi. Teraz jak to piszę jest 12:23 czasu lokalnego, a w Polsce jest 7:33, czyli cofnęliśmy się w czasie. Jakie to fajne uczucie. Do następnego postu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz